Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miasto Wolbórz ma już rok.Co się w tym czasie zmieniło?Czy wolborzanie czują,że mieszkają w mieście?

Karolina Wojna
Danuta Sońta mówi, że w Wolborzu dobrze się jej mieszka, Wiesława Badka z Brudaków podkreśla, że miejscowość jest teraz bardziej elegancka
Danuta Sońta mówi, że w Wolborzu dobrze się jej mieszka, Wiesława Badka z Brudaków podkreśla, że miejscowość jest teraz bardziej elegancka Dariusz Śmigielski
Kilka centymetrów dumy. O tyle urośli wolborzanie przez 2011 rok. Pierwszy rok, gdy po kilku wiekach, ich miejscowość znów ma status miasta.

- W tym wieku to się nie rośnie, ale jestem dumna - śmieje się Elżbieta Ościk, burmistrz Wolborza.

Jak podkreśla, dla niej najważniejsza jest może nie duma z samego statusu miejscowości, ale walka o to, żeby Wolbórz ciągle się rozwijał. I to nie tylko sama stolica, ale cała gmina.

Na pierwszy rzut oka miejskości Wolborzowi przez rok nie przybyło. Na pewno zmieniły się tablice przy drogach i tabliczki na urzędach, ale samemu urzędowi gminy z nową nazwą - urząd miejski - ani nie przybyło pokoi, ani pracowników. Wybudował się orlik, wyremontował się wcześniej gminny, a teraz Miejski Ośrodek Kultury, budują się także nowe uliczki, ale status miejscowości też nie ma tu znaczenia. Gmina i miejscowość rozwijała się tak samo przed 1 stycznia 2011 roku, czyli dniem, w którym Wolbórz formalnie odzyskał prawa miejskie. Jednocześnie wolborzanie pamiętają na co dzień, że mieszkają już w mieście.

- Wszyscy są zaszczyceni, że jesteśmy miastem i pamiętamy, że dawniej tak było - podkreśla Zofia Krusiewcz, ,,nabyta" wolborzanka. Miejskość wychodzi w rozmowach między mieszkańcami.

- Poprawiamy się. Jak ktoś powie urząd gminy, to się mu przypomina, że to już urząd miejski. Jak ktoś mówi, że idzie do Gminnego Ośrodka Kultury, to się go poprawia, że gminnego już nie ma, no bo jest miejski - dodaje pani Zofia, która sama tytuł miasta docenia, ale nie przecenia.

- To moja wnusia, Michalina - pokazuje na niespełna dwuletnią dziewczynkę kurczowo trzymającą babcię za rękę. - Jest z Warszawy. Przyjechała do babci... na wieś.

Dla Anny Mizgalskiej-Dąbrowskiej 1 stycznia 2011 roku to data bardzo symboliczna, bo Wolbórz od dawna miał ducha miasta. To się wyrażało m.in. w podejściu i zaangażowaniu wolborzan w życie kulturalne swojej miejscowości. Nie tylko sale ośrodka kultury były pełne podczas koncertów i imprez, ale ludzie od zawsze chcieli mieć wpływ na kształtowanie swojej miejscowości, stąd aktywne Wolborskie Towarzystwo Kultury Turystyki, Stowarzyszenie Przyjaciół Wolborza, poświęceni pielęgnowaniu historii miejscowości i swojej jednostki wolborscy strażacy czy chórzyści z Cantate Deo, chóru z ponad 100-letnią tradycją. To tylko kilka z szeregu organizacji i stowarzyszeń, które skupiają mieszkańców zainteresowanych rozwojem Wolborza.

- Zawsze były pełne sale, przy każdym koncercie - Anna Mizgalska-Dąbrowska wspomina lata kierowania GOK Wolborzu. - Zawsze się mówiło, że to jest dom kultury.

Za jej czasów dom gościł m.in. księżną Yorku, czyli Sarah Fergusson, wtedy żonę księcia Andrzeja, brata następcy brytyjskiego tronu. Rudowłosa księżniczka zaszczyciła Wolbórz przy okazji akcji charytatywnej na rzecz dzieci z białaczką. Uroczysty koncert reżyserował Krzysztof Kolberger, który nie raz bywał w Wolborzu, co wolborzanie potrafili docenić. Koncerty, także innych artystów, którzy przyjeżdżali uczcić pamięć Waldemara Goszcza (po Andrzej Fryczu Modrzewskim najsłynniejszy wolborzanin) zawsze odbywały się przy pełnej sali czy kościele.

- Myślę, że z Wolborzem jest jak z ciastem drożdżowym, był dobry zaczyn, a teraz to wszystko powoli rośnie - śmieje się Anna Mizgalska-Dąbrowska. Jak przyznaje, jej w nowym mieście najbardziej brakuje kina.

- Do Tomaszowa i Piotrkowa daleko, teraz przez ten remont ósemki ciężko. A to by się przydało w mieście. Sklepy i usługi mamy nie gorsze niż w innych miejscowościach, tylko tego kina brak... - wzdycha Mizgalska-Dąbrowska.

Jak od razu spieszy z deklaracją burmistrz Ościk, nowym miejski Wolbórz ma warunki do regularnych projekcji filmowych, czyli odremontowaną salę widowiskową. Z czasem, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kino uatrakcyjniło życie nowych mieszczan. W miejskim duchu ma być też osiedle domków jednorodzinnych, jakie się marzy władzom gminy. To plany bardziej odległe, związane m.in. z planami rozbudowy podwolborskich magazynów logistycznych.

Dużo szybciej wolborzanie będą się mogli cieszyć z nowego, zrewitalizowanego placu Władysława Jagiełły. Projekt i wizualizacja inwestycji już są, jest też złożony w Łodzi wniosek o dofinansowanie przedsięwzięcia. Nowy rynek będzie wizytówką nowego miasta i powodem do dumy wolborzan.
Danuta Sońta i bez rynku nie ma zastrzeżeń do wyglądu i jakości życia w Wolborzu - mieście.

- Bardzo dobrze mi się tu mieszka. No, od czasu jak jest miastem trochę jest inaczej, wybudowali nowe ulice, jest czyściutko, ludzie podkreślają też, że to miasto - mówi z entuzjazmem, który po chwili ustępuje miejsca obawom, czy aby kolejny rok w mieście nie przyniesie mieszkańcom wyższych - ,,miastowych" - podatków i opłat.

- W miastach i woda droższa, i wszystko jest droższe - argumentuje pani Danuta.
Elżbieta Ościk szybko stara się rozwiewać obawy. Podatki wyższe będą o średnio 8 procent, ale byłyby i bez miasta.

- Nie zmienialiśmy ich od trzech lat. I tak rada uchwaliła niższe niż mieliśmy możliwość je podnieść - podkreśla burmistrz Ościk. - Status miasta nie odbił się też na cenach.

Nie będzie też, a przynajmniej na razie, taniej, bo w trosce o lokalnych, detalicznych sprzedawców gmina na razie nie zgadza się na wejście do miasta żadnego dyskontu czy marketu.

Pierwszy rok w miejskiej historii Wolborza to też minimalne zwiększenie liczby mieszkańców. 2011 powitało w Wolborzu 2 tys. 262 mieszkańców, a pożegnało 2 tys. 287 osób. Wzrost m.in. liczby urodzeń odnotowuje cała gmina - w 2011 urodziło się tu równo 100 maluchów, podczas gdy rok wcześniej, w 2010, tylko 68.

To, według burmistrz Ościk, dobra prognoza na przyszłość, bo gmina chce się rozwijać, przede wszystkim poza granicami miasta. A zarzutów, że przez miasto władze zaniedbują wioski, burmistrz boi się najbardziej. I na każdym kroku podkreśla, że dobrze widzi potrzeby sołectw, które są priorytetem dla gminy.

Sami mieszkańcy sąsiadujących z Wolborzem miejscowości dziś z nowego miasta się cieszą. A jeszcze podczas konsultacji społecznych na pomysł odzyskania praw miejskich patrzyli nieufnie i z zazdrością.

Wiesława Badka śmieje się, że ona to prawie miastowa, bo Brudaki, w których mieszka, to niemal przedmieścia Wolborza. Jak już poważnie mówi, wolborzanie po 1 stycznia 2011 wcale nie zadzierają wyżej głowy.

- Wszyscy są bardzo przyjemni. I księża są uprzejmi, i sklepowe, i panie w aptece - wylicza. Dla niej miasto ,,czuć" po czystości.

- Trochę elegancko jest, tak czyściutko - podkreśla.

- Praktycznie suchą stopą człowiek przejdzie przez całe miasto - mówi z kolei burmistrz Ościk, dla której chodniki i ulice to jedne z ważniejszych warunków dobrej jakości życia mieszkańców.

- Bo zabudowę to zawsze mieliśmy taką małomiasteczkową - dodaje.

Grzegorz Latocha, sprzedawca w sklepie w centrum Wolborza, innych zmian poza rosnącym prestiżem i lekko uchwytną dumą bijącą z oczu i głosów klientów, nie zaobserwował w wolborzanach.

- W zasadzie nic się nie zmieniło, nie zauważyłem. To raczej sprawa prestiżu, ale ja oczekuję, że jako miasto Wolbórz się nie zatrzyma - mówi. - Chciałbym, żeby się rozwijał dalej, bo to idzie w dobrym kierunku - są zajęcia, jest orlik, remontują szkoły.

Dla Anny Mizgalskiej-Dąbrowskiej przywrócenie praw miejskich rozwiązało odwieczny problem wolborzan, jak mówić o swojej miejscowości. Wioska to za mało, miejscowość nie pasuje, a osada brzmi dziwnie.
Za to miasto brzmi dumnie...

Od sołectwa 
do miasta



Przywrócenie praw miejskich Wolborzowi było kwestią czasu. Promotorami pomysłu, który od lat przewijał się w rozmowach i planach gminy, byli nieżyjący już historyk Zygmunt Goliat, były przewodniczący rady gminy Bogdan Szulc oraz ostatni wójt Wolborza Henryk Sęk.

Pierwszy oficjalny wniosek do MSWiA został odrzucony - miejscowość okazała się zbyt mało miejska. Ostatecznie jednak, od 1 stycznia 2011, po 140 latach przerwy, wolborzanie znów mieszkają w mieście. Wraz z miejscowością, prestiż i dawne tytuły odzyskiwała wolborska parafia. Dzięki aktywności proboszcza Grzegorza Gogola dziś to kolegiata pw. św. Mikołaja.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Miasto Wolbórz ma już rok.Co się w tym czasie zmieniło?Czy wolborzanie czują,że mieszkają w mieście? - Piotrków Trybunalski Nasze Miasto

Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto